O MNIE

Intuicyjna artystka malarska Joanna Ratajczyk – krótka historia.

Kiedy byłam dzieckiem, brałam do ręki ołówek, kredki lub pędzel i zamykałam się w swoim świecie tworzenia. Pomagało mi to przetrwać trudne chwile, dawało poczucie spokoju, sprawiało radość. To była moja wewnętrzna rzeczywistość. Już w tamtym czasie to co malowałam było spontaniczne, związane bezpośrednio z moimi uczuciami. Dorosłe życie ukierunkowało mnie w inną stronę. Swoją kreację rozwijałam w fotografii. 
O malowaniu prawie zapomniałam.
Pewnego pochmurnego dnia usiadłam sobie w ciszy, zamknęłam oczy i zatopiłam się w chwili relaksu. Przed oczami pojawił mi się obraz. Zobaczyłam siebie malującą w tańcu, w pełnej ekspresji ruchu. Farby tryskały na wszystkie strony tworząc nieokreślone formy. Poczułam w sercu ogromne szczęście, a na ustach sam rysował się uśmiech. Tego dnia wiedziałam, że to jest właśnie to za czym mam podążać. Kilka dni po tej sytuacji, szukając ciekawego filmu na wspólny wieczór z mężem, natrafiłam na stronę poświęconą Vedic Art.
Ogarnęła mnie radość, kiedy zobaczyłam, że jest ściśle powiązane z malowaniem intuicyjnym i emocjonalnym. Następnego dnia zapisałam się na warsztaty malarskie. Skończyłam pierwszy stopień, później drugi. Pozwoliło mi to zajrzeć jeszcze głębiej w samą siebie. Były to cudowne warsztaty, które gorąco polecam, nawet tym, którzy nigdy nie malowali. Różniły się one od mojej wizji. W Vedic Art maluje się w ciszy, zanurzonym w swojej głębi. Ja widziałam siebie w ruchu, w tańcu przy muzyce. Postanowiłam stworzyć własny rodzaj wyrażania siebie, łącząc wszystko to co kocham: muzykę, taniec, malowanie, kolory, piękne widoki, podróże, miłość, uśmiech, duchowość i rozwój w jedną, splecioną całość. Dzisiaj wiem, że każda czynność, którą wykonujemy to określona energia, która wpływa na nas samych oraz otaczający nas świat. Pragnę dołożyć do naszej wspólnej przestrzeni pozytywną cegiełkę, pełną optymizmu i miłości. Malowanie sprawia mi ogromną radość. Chcę zarażać Was swoim szczęściem oraz inspirować do podążania za wewnętrznym głosem serca.

Życie to sztuka kochania się z życiem.

malowanie, malarstwo, obraz, plener, sztuka, galeria, farby, płótno,
Joanna Ratajczyk – malarstwo intuicyjne
 
7 września 2017 roku podczas wernisażu odbyła się premiera pełnego wywiadu ze mną. Został on przeprowadzony w magicznym miejscu „Siatka” w Sopocie przez Michała Piechowicza z „Wymiary Biznesu”. Serdecznie zapraszam czytania i oglądania. 

Treść wywiadu:

Witam was serdecznie, Michał Piechowicz – Wymiary Biznesu. Dzisiaj goszczę w wyjątkowym       miejscu, jest to stowarzyszenie “Siatka” w Sopocie. Miejsce, które łączy ludzi pasji, łączy ludzi, którzy uwielbiają współpracować, uwielbiają dzielić się sobą, uwielbiają się rozwijać. Dzisiaj porozmawiam z Joanna Ratajczyk. Cześć Asiu.

Cześć.

Asia jest artystką malarką. Porozmawiamy dzisiaj o tworzeniu,porozmawiamy dzisiaj o pasji. Asia namalowała wspaniały obraz dla mojej córki, która niedawno się urodziłą. Bardzo ci za to dziękuję jeszcze raz. Dla Nadii. Wisi i energetycznie oddziaływuje na moją córkę codziennie, moja córka uwielbia ten obraz. Dzisiaj będziemy rozmawiać o tym w jaki sposób te piękne obrazy, które tutaj widzicie, w ogóle jak sztuka oddziaływuje na nas, bo myślę, że jest to temat bardzo ważny. Mało tego, porozmawiamy o pasji, w jaki sposób dać sobie odwagę do tego, żeby w tym niełatwym świecie, który jest pełen materializmu, dążenia do pieniądza, jednak wyzwolić w sobie tą siłę i działać zgodnie z sercem.

Asiu, powiedz jak ty to zrobiłaś? Jakie były twoje początki?

Tak…ja ogólnie rysować lubiłam od dziecka i kiedy mi było najczęściej smutno, bo to wtedy brałam kredki i rysowałam bardziej takie symbole. Takie postacie, które pomagały mi zmienić te negatywne emocje w pozytywne. To było takie przejście dla mnie, te rysunki. Później coraz bardziej rysowałam odzwierciedlając rzeczywistość. Uczyłam się rysować ale trafiłam na pewnego rodzaju mur. Tamten partner z którym byłam bardzo często porównywał mnie do swojego kolegi po szkole plastycznej i mocno krytykował moje prace, które robiłam, co mnie wewnętrznie zablokowało. Do takiego stopnia, że w pewnym momencie w ogóle przestałam brać do ręki kredki, ołówki i wszystko schowałam. Nie miałam na tyle siły wtedy. Nie miałam na tyle siły, żeby powiedzieć – tak, to jest moje, będę to robić i mnie nie interesuje zdanie innych. Wzięłam pod uwagę krytykę i się jej poddałam. Przyszedł czas kiedy tamten partner od mojego życia odszedł, kiedy się z nim rozwiodłam. Obecnie mam nowego męża i przy nim tak naprawdę zaczęłam w ogóle rozmawiać o swoich marzeniach i zaczęłam na nowo odkrywać siebie i ta moja piosenka w sercu, która była, to moje malowanie, coraz bardziej do mnie pukało.

Przyszedł taki dzień, kiedy weszłam na drogę rozwoju osobistego,

kiedy zaczęłam poznawać różnych ludzi, szkolenia, kiedy się nauczyłam właśnie, żeby zaglądać w swoje serce i patrzeć co w nim jest.Nauczyłam się różnych technik wchodzenia w serce. Miałam taki kryzys w życiu. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Miałam poczucie, że już się wypaliłam zawodowo i szukałam jakiejś nowej drogi. Zastosowałam jedną z tych technik. Usiadłam sobie w ciszy w tak zwaną kocherencję serca. W tym stanie przyszła do mnie fala z góry. Zobaczyłam siebie malującą w tańcu, w takiej pełnej ekspresji ruchu, te farby latały, ja tańczyłam, muzyka. Po prostu poczułam taką radość,ale po prostu taką radość i taką miłość. Otworzyłam oczy i wiedziałam, że to jest to, że ja muszę za tym iść. To mnie po prostu wzywa.

Oczywiście pojechałam do mojego męża, pełna euforii. Mówię, słuchaj, ja wiem, ja wiem, ja wiem…będę malować. Mój mąż do mnie pierwsze co powiedział, ok, ale jak za to zapłacisz rachunki? Wtedy się tym nie przejmowałam, dla mnie było najważniejsze, że ja mam malować, że to jest moja droga, że ja w tą stronę mam iść i jak by wszystko to, co było wcześniej, te moje blokady, krytyki, które słyszałam, one jakby zniknęły, przestały istnieć. Dla mnie to było tak wzywające, tak po prostu poczułam to w sercu głęboko, to było takie ciepło rozchodzące się po całym ciele, że ja wiedziałam, że to jest ten kierunek i że nic innego się nie liczy. Jak to poczułam, od razu cała moja droga zaczęła się układać w życiu. Zaczęłam poznawać ludzi, którzy mnie poprowadzili. Skończyłam kurs Vedic Art, miałam swoich mentorów, którzy mnie poprowadzili. Natomiast w Vedic Art maluje się w ciszy, to jest trochę inny rodzaj sztuki. To jest sztuka emocjonalna, ale ona nie była zgodna z tym co ja widziałam. Ja zobaczyłam siebie w tańcu, w muzyce i poszłam w tą stronę. Wykorzystuję pewne techniki z Vedic, które poznałam, natomiast stworzyłam swój własny nurt. 

A czym charakteryzuje się Vedic Art?

Vedic Art to są wedy, starodawne wedy, połączone z sztuką artystyczną. To jest kult, który powstał w Szwecji i tam jest bardziej rozwinięty. On przyszedł do Polski. Pod wpływem wed maluje się obrazy. Ja bym to nazwała pewnego rodzaju terapią. Takim poszerzaniem świadomości. Tam się maluje swoje ciężkie, trudne emocje i swoje radosne i swoje marzenia. To jest takie przejście przez wszystkie aspekty życia ale tam się maluje w ciszy, bo chodzi o to, żeby wejść w taki stan skupienia i się przyjrzeć jakiemuś problemowi, który jest w życiu. Natomiast ja wiem, że chcę do tego świata puszczać pozytywną, dobrą energię i takie tworzę obrazy. Nawet jeżeli w danym momencie wzmagam się z jakąś sytuacją dla mnie trudną, to ten obraz służy mi bardziej do przyjrzenia się tej sytuacji i zamianie ją w pozytywną więc ostatecznie ten obraz i tak jest pozytywny. 

To jest piękne. Jeszcze wrócę do tego obrazu, który namalowałaś dla mojej córki. Ostatnio byliśmy u lekarza i stwierdził, że ma niesymetryczne ułożenie ciała. To w tym wieku nie jest nic groźnego ale zwróciliśmy uwagę, że tak naprawdę ona ma w tą stronę, w którą stronę jest obraz…

 Tak?
 
Tak i podejrzewam, że ona tak długo się wpatruję. Ja patrzę jak ona na niego patrzy, bo te kolory są dla tego małego, dwumiesięcznego dziecka bardzo wyraziste i fascynuje mnie, co może być zaklęte w tych obrazach, jak ten obraz wpływa pozytywnie na to dziecko, bo wiem, że ona się tam uśmiecha. Dziecko dwa miesiące, a roześmiane i to jest fantastyczne tak naprawdę, że sztuka potrafi w taki wyjątkowy sposób wpływać na nas, na ludzi i zatrzymać nas w tym pośpiechu. To małe dzieciątko, ono jeszcze tego pośpiechu życiowego nie ma i będę na pewno wychowywał w takim systemie, żeby tego poczucia szybkości, prędkości świata nie miało ale my temu się poddajemy. Powiedz mi Asia jedną rzecz, bo Michał, Twój mąż powiedział ważną rzecz.

Powiedz mi jak będziesz się utrzymywać? Dobrze wiemy, że wyrażanie swojej pasji gdzie chcemy coś pokazać, wyrazić samego siebie, jest super, jest piękne ale jak z tego żyć, jak ty to godzisz?

Ja jestem na początkowej drodze, wiem, że chcę malować i będę to robić bez względu na sytuację czy się to komuś podoba czy nie, ja to po prostu chcę robić. Natomiast do niedawna byłam w rozterkach, ja nie wiedziałam jak to połączyć. Żyjemy w takich a nie innych czasach. Potrzebujemy pieniędzy aby się utrzymać, a z drugiej strony wszyscy dookoła mówią do mnie, że malarstwo…ale wiesz Asia to jest takie mało dochodowe, to jest sztuka. Co ja robię na tą chwilę? Idę w dwóch kierunkach. Rozwijam się w kierunku finansowym, edukuję się z zakresu finansowego, edukuję się z zakresu prowadzenia przedsiębiorstwa, razem z Michałem prowadzimy własne przedsiębiorstwo i to jest jedna odnoga. Druga odnoga to jest świat alternatywny, to jest wszystko, co jest związane z rozwojem, duchowością, z tym naszym źródłem do którego mnie ciągnie i ja się po prostu uczę jakby znaleźć złoty środek czyli znaleźć równowagę między jedną odnogą a drugą. Ja mam bardzo skrajnych znajomych bo ja mam bardzo finansowych znajomych i bardzo alternatywnych znajomych i ja tak idę po prostu mniej więcej przez środek. Mi kiedyś powiedział mój dobry znajomy, który prowadzi szkolenia, kiedy ja tak bardzo w duchowość wchodziłam, powiedział do mnie takie słowa: “Asia zastanów się czy ty w tą duchowość nie uciekasz, bo na przykład nie radzisz sobie w innych aspektach życia, finansowych”. Kiedy ja się temu przyjrzałam, to rzeczywiście on miał rację. To była ucieczka, a duchowość kiedy my uciekamy przed jakimiś aspektami, z którym sobie nie radzimy, to nie jest prawdziwa duchowość. Więc ja się rozwijam w tą stronę, rozwijam się w drugą stronę i staram się dwufazowo iść.

Czym dla ciebie jest duchowość?

To jest dla mnie nasz rozwój, to jest chęć pójścia za swoim sercem, to jest praca nad samym sobą, żeby nie robić komuś krzywdy, nie robić też sobie krzywdy, żyć w zgodzie ze sobą, z naturą, z otaczającym nas światem, czyli tak naprawdę żyć w harmonii, to jest dla mnie duchowość.
 
To jest wyjątkowe i to co nas połączyło i to co mnie zafascynowało w tobie, osoby której szuka od lat łącznika między duchowością i materią, w jaki sposób połączyć aspekt emocjonalny i aspekt materialny i czy to się wogóle da. Oczywiście, że się da, natomiast tych wzorców nie ma, przynajmniej ja nie znam, natomiast tymi wzorcami możemy być my i to my w tej chwili, myślę, ucieramy szlaki dla naszych następnych osób, którzy będą szli za nami, pokazać im w jaki sposób połączyć, jednocześnie działając w pasji, zgodnie ze sobą, zgodnie ze swoimi przekonaniami i stać na straży tych wartości, jednocześnie będąc ugruntowanym bardzo mocno w materii i dbającym o to, że rachunki trzeba zapłacić i to na czas. Ja ukułem sobie takie spostrzeżenie, że ci ludzie właśnie, tak jak ty, że właśnie w ten sposób działają, to są inżynierowie budda. Z jednej strony tworzą, kreują, potrafią bardzo mocno stąpać po ziemi, jednocześnie bujają w obłokach, potrafią marzyć, potrafią mieć pasje i je rozwijać, mają marzenia. Jednocześnie w tej swojej kreacji tworzą wyjątkowe rzeczy, wyjątkowe przedmioty i jedną z tych wyjątkowych kreacji, którą zrobiłaś, to jest tak naprawdę bohater naszego dzisiejszego spotkania, to jest ten obraz, który jest po mojej lewicy.

On powstał wyjątkowo tak naprawdę, bo intencje jego powstania, tego obrazu były wyjątkowe, z tego powodu, że rozmawialiśmy właśnie o pasji, o tworzeniu, o intencjach i chciałbym abyś o tym opowiedziała, w jaki sposób stworzyłaś to dzieło.

Pierwotnie wywiad, który obecnie nagrywamy miał się odbyć nad morzem.

Tak.
 
Takie było założenie i kiedy rozmawialiśmy o tym morzu, zasugerowałeś, że fajnie by było namalować obraz z taką intencją, z takim zamysłem ochrony dla ludzi na morzu. Mi się ogólnie ten pomysł spodobał więc zabrałam sztalugę, zabrałam płótno i pojechałam na plażę malować obraz właśnie z taką konkretną intencją i rzeczywiście dla mnie wyszedł mi tam anioł. Jest to taka kobieta, opiekun, która chroni. Ogólnie mam tak, że często mi wychodzą jakieś postacie anielskie, ja to tak odbieram, albo takie bajkowe na tych moich obrazach i to są tacy nasi opiekunowie. Ten obraz jest właśnie takim opiekunem dla osób, które będą, albo pływają na morzu i potrzebują takiej ochrony. 

Opowiedz więcej na temat intencji, bo to jest fascynujące tak naprawdę. Tworząc, mając przed sobą rzeczy bardzo mocno materialne, płótno, pędzel, farby, to jest materia. Opowiedz mi jak ta intencja, ta wyjątkowa emocja zamienia się potem w materię.

Wiesz, bo jak ja maluję to się czasami czuję jakbym była tą farbą albo jakbym była tym pędzlem. Bardzo lubię malować też dłońmi bo wtedy mam bezpośredni kontakt z płótnem. Ja się czasem tak jakby wtapiam w to płótno, tak emocjonalnie, tak czuję jakbym się tym płótnem stawała, więc dla mnie to jest takie materialne ale niematerialne. Ja czuję daną emocję więc z taką intencją maluję tak jak na przykład malowałem dla Nadii. Ja ewidentnie czułam dla niej potrzebę namalowania tego obrazu. Jak mi opowiadałeś o sytuacji, jaka się wydarzyła z twoją córką, to od razu wiedziałam, poczułam to, to do mnie przychodzi, po prostu taka fala, przypływ i od razu wiedziałam, że chcę dla niej ten obraz namalować i ja już wiedziałam w tym momencie jaka to ma być intencja i co to ma być. To miał być dla niej taki opiekun ale to miało być takie wsparcie, taka siła, taka moc, która będzie w tym życiu jej pomagała i żeby ona szła tą drogą z jaką się tutaj urodziła, z jakąś swoją misją, którą ma. Kiedy ja to maluję, to zawsze czuję te emocje, po prostu czuję konkretnie to, co chcę pokazać więc nie zastanawiam się, ja wyłączam myślenie tylko maluję czuciem, to samo wychodzi, nie wiem, ja jakby jestem w takim transie trochę jak to maluję, tak to można nazwać. 

Trans twórczy.

Tak, taki trans twórczy. Ja się nie zastanawiam. Czasami jest tak, że ja się skupiam, po prostu maluję i po chwili dopiero patrzę, co mi z tego wychodzi, tak samo powstaje.

To jest wyjątkowe. Ten model twórczości, tak jak sobie możemy poczytać w biblii, w jaki sposób tworzył Bóg. To co mnie fascynuje w tym urywku, że Bóg w ogóle nie tworzy dla poklasku, tylko wszystko tak mówi zdawkowo, stworzył kawał dobrej roboty, zrobił i to jest dobre i podobnie artysta jak tworzy, bo dla mnie ten poziom kreacji jest bardzo podobny, tak to czuję wewnętrznie, też nie szuka poklasku, nie szuka za to nagrody, jednocześnie chce dać osobom, które na to patrzą, które będą być może kiedyś właścicielami tych obrazów, coś wyjątkowego, co ty chcesz dać.

Przede wszystkim pozytywną energię, radość. Ja w ogóle bardzo zachęcam ludzi do tego i przez te moje filmy, które też publikuję, jak maluję w tańcu, tak troszkę staram się zachęcić do obudzenia w sobie takiego dziecka, żeby tą naszą taką radość pierwotną, którą mieliśmy i którą podczas naszego całego kształtowania się dorosłego, liczenia się z opinią innych, czy coś wypada, czy nie wypada, to właśnie chodzi o to, żeby to wszystko porzucić i nie przejmować się tym i być tak naprawdę w tej kreacji dziecka, być po prostu sobą, z serca, bo my jesteśmy z serca wtedy, kiedy odkładamy na bok wszystkie te nasze myśli z głowy, czy robimy coś dobrze, czy robimy coś źle, czy to jest poprawne, czy ktoś coś na ten temat powie, to jest taka wolność, swoboda. Ja kiedy maluję ten obraz, to ja tą wolność i swobodę czuję i ja tą emocję i tą energię przekładam w ten obraz więc on później tym emanuje. Jak ludzie wieszają takie płótna na swoich ścianach i mają jakieś takie blokady, to ten obraz ma też za zadanie im pomóc się otworzyć.

Ale do tego momentu, żeby zacząć tworzyć i dać sobie odwagę to jest bardzo długa droga dla wielu ludzi…

Tak.

Takie pytanie mi przyszło. Biorąc pod uwagę, że…sam z resztą bardzo często spotykam osoby, które pokazują mi, zobacz co namalowałam, co napisałam, czy wiersz, czy poezję itd., ale nie wychodzą z tym. Boją się. Strach jest tak obezwładniający, że on niszczy kreację. Co byś mogła powiedzieć dla tych osób, które bardzo by chciały wyjść na światło dzienne, a jednocześnie tak bardzo się boją i mają poczucie, że coś je blokuje. Co im byś powiedziała?

Tu pozwolę sobie zacytować Ewelinę Stępnicką. Niedawno oglądałem jej filmik, który opublikowała i on mi pomógł właśnie przejść ten strach o którym mówisz, o który pytasz. Ewelina porównała naszą pasję do dziecka. Jest to jakaś nasza piosenka, która gra nam w sercu i czasami boimy się ją urodzić. Tak? Tak, jak to nasze dziecko w brzuchu, które boimy się urodzić i na przykład mamy już rozwarcie na pięć palców i mówimy do naszego dziecka: “Słuchaj, ja ciebie nie urodzę, bo ty na mnie nie zarobisz…” Tak? Czy my byśmy powiedzieli tak do naszego dziecka? Nie urodzisz Nadii bo ona na Ciebie nie zarobi? To znaczy ty nie urodzisz ale Twoja żona, tak? Nie dasz jej się urodzić? Drugie, że nie urodzę Ciebie ponieważ nie mam na ciebie czasu. Po trzecie, to było dla mnie najmocniejsze, mnie to akurat najbardziej złapało, z tego względu, że z tym najbardziej pracowałam, bo niektóre dzieci mogą nie chcieć się z tobą bawić w piaskownicy. Czyli ta opinia innych, która mi towarzyszyła przez długi czas, przez którą przestałam malować.
To mnie tak mocno trafiło, ja aż się popłakałam kiedy to usłyszałam ale to mi pomogło. Pomogło mi po prostu. Bo sobie myślę, to jest właśnie moje dziecko i to jest idealne porównanie. Ja jestem matką trójki dzieci więc do mnie to tym bardziej trafiło, bardzo mocno. Jak ja mam się temu mojemu dziecku nie dać narodzić? Przecież nie mogę mu zakazać się narodzić, tak? Moje obrazy, one są moimi dziećmi, ja je kocham jak swoje dzieci i czy ktoś się będzie nimi zachwycał, czy nie, to jest jakby mniej istotne. Może się ludziom spodobać. Ludzie mają różne gusty, tak? Jednym się podoba, innym nie. Oni mają do tego prawo. Ja nie zmuszam i tak po prostu strach zdeptałam.

Powiedz mi Asia, jakie są twoje marzenia?

Ogólnie mam takie marzenie, żeby zwiedzić cały świat, to jest takie moje chyba główne marzenie. Najlepiej z rodziną, bardzo bym chciała z moimi dziećmi i z moim mężem zwiedzić cały świat, a przy tym podróżowaniu, chciałabym w każdym miejscu świata malować obraz i moim marzeniem jest, żeby to połączyć też z różnymi artystami muzycznymi. Ponieważ ja maluję do muzyki, więc szukam artystów, którzy chcieliby do swoich teledysków wykorzystać ujęcia z mojego malowania. Na tą chwilę bardzo, bardzo silnie czuję i to tak mnie mocno w sercu ciągnie, żeby namalować obraz w Afryce w jakiejś wiosce murzyńskiej, z tymi dziećmi, z bębnami, nawet z tymi dziećmi namalować jakiś obraz. Po prostu bardzo mnie ciągnie do tego rejonu. Też moje obrazy chciałabym połączyć z celami charytatywnymi. Nie wszystkie służą mi ale chciałabym też pomagać w ten sposób innym i część obrazów przeznaczyć na aukcje charytatywne. Więc na przykład taki afrykański obraz można by namalować i pomóc tamtemu rejonowi.

A powiedz mi z jakimi artystami muzycznymi chciałabyś tworzyć? Masz jakieś swoje preferencje?

To musi być pozytywna muzyka, tak? Tak samo jak moje obrazy, one są pozytywne. Tak samo muzyka na mnie oddziaływuje, ona wzbudza dodatkowo wyobraźnię u mnie i kiedy ja słyszę jakieś dźwięki… Czasami jest tak, że słyszę gdzieś muzykę i ja od razu czuję, że chcę do niej malować. To jakby samo się budzi. Więc to musi być taka muzyka…tu bym nie klasyfikowała konkretnie. Ja na przykład bardzo lubię muzykę instrumentalną, ona bardziej mnie pobudza ale to może być każda muzyka, która ze mną zagra, po prostu. Trudno jest mi określić jaka, pozytywna.

Czyli w Afryce tak naprawdę byłyby pewnie gdzieś tam w tle bębny. 

Nawet śpiew, tak. W ogóle Afryka i ci pierwotni ludzie, oni mają jeszcze zachowaną taką swoją naturalność i oni z inną energią tworzą. Dla mnie to jest taki…ja ich podziwiam, w pewnym sensie, że ich nie dotknęła ta cywilizacja. Oni mają takie zachowane swoje…swoją kulturę. Oni są tacy bardziej prawdziwi dla mnie.
 
Ja myślę, że dla wszystkich osób, które szukają w sobie i nigdzie indziej nie szukajcie, szukają w sobie odwagi do tego, żeby wyrazić swoje życie w pasji, róbcie to. A jeśli nadal się boicie to zapraszam do kontaktu z Asią, a może i ze mną. Porozmawiamy, damy wam na pewno ciepłe słowa. Zapraszam was też do kontaktu z Asią, aby porozmawiać z nią na temat jej twórczości, a być może będziecie chcieli aby te piękne prace, które są za moimi plecami, upiększały wasze przestrzenie mieszkalne. Bardzo wam dziękuję za to, że dotrwaliście do końca, bardzo ci dziękuję Asiu za spotkanie.
 
Dziękuję.